Małgorzata Krzywda
Wiersze zaczęła pisać będąc nastolatką. Niektóre były publikowane w prasie lokalnej i ogólnopolskiej („Gazeta Chojnowska", „Gazeta Wrocławska", „Konkrety", „Gazeta Wyborcza", „Nieznany Świat"), a także w wydawnictwach zbiorowych: „Almanach artystyczno-kulturalny Ziemi Chojnowskiej" (2008), „Wyrazić siebie. Almanach Chojnowskjiego Klubu Literackiego" (2012) oraz w autorskim tomiku „Na stryszku" (2013). Jest także autorką krótkich utworów prozatorskich.W 1998 r. jej wiersze zostały wyróżnione w I Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim dla Pracowników Bibliotek, zorganizowanym przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Koszalinie. Jest laureatką I Chojnowskiego Konkursu Poetyckiego (2010) oraz II Chojnowskiego Konkursu Poetyckiego (2012).
Współredagowała „Almanach artystyczno-kulturalny Ziemi Chojnowskiej" (2008).
Rodowita mieszkanka Chojnowa. Przez ponad 20 lat pracowała w zawodzie bibliotekarza. W latach 2007-2011 śpiewała w Chojnowskim Chórze „SKORANTA". Od 2009 r. uczestniczy w spotkaniach Chojnowskiego Klubu Literackiego, od 2011 r. w spotkaniach Gildii Artystów Chojnowa. Jako członek amatorskiej grupy teatralnej działającej przy MOKSiR w Chojnowie, brała aktywny udział w Narodowym Czytaniu (2013) oraz w spotkaniu promującym książkę Stanisława Horodeckiego „Stare i nowe gawędy o Ziemi Chojnowskiej" (2013).
W 2007 r. zainteresowała się rozwojem osobistym oraz terapiami naturalnymi. Po ukończonych kursach wykonuje masaż relaksacyjny oraz reiki.
W wolnych chwilach uwielbia wędrować po górach, fotografować piękno natury oraz „wyczarowywać" z papieru rozmaite formy przy pomocy sztuki origami.
Swoje utwory udostępnia na blogu „Galeria na Stryszku"
-------------------------------------------------------------------------------[niełatwo jest kochać Anioła...]
niełatwo jest kochać Anioła
wymyka się dotykowi
ni tulić go ni całować
w snach tylko daje się objąć
niełatwo jest kochać Anioła
choć bliski przebywa daleko
ciszą odpowie gdy wołam
lub ciepłą otuli energią
gdy cudem spotkam Anioła
uśmiechnie się okiem mrugnie
niełatwo jest kochać Anioła
nie kochać jest jeszcze trudniej
….....................................................................................................................................
[w zwiewnej sukni...]
w zwiewnej sukni utkanej radością
z kieszeniami pełnymi marzeń
w pewności siebie narzuconej na ramiona
w odwadze okrywającej stopy
lekko biegła w jego stronę
na ich widok jaśniały dusze
…....................................................................................................................................................
[nie pragnę witać cię smutkiem...]
nie pragnę witać cię smutkiem
choć smutkiem wybiegasz naprzeciw
uśmiechem rozjaśniam przestrzeń
bo radość jest we mnie gdy jesteś
nie oczekuję niczego jedynie splatam marzenia
w warkocz srebrzyście lśniący nadzieją na ich spełnienie
nieznacznie odchylam zasłonę patrzę ukradkiem w przyszłość
i widzę nas wędrujących po drodze znacznie prostszej
splecione mamy dłonie bez trosk bagażu lżejsi
idziemy lekkim krokiem przez życie radośniejsze
mądrzejsi o doświadczenia których tak wiele za nami
świadomi – piękniejsze jutro dzisiaj odważnie stwarzamy
….....................................................................................................................................................
[przy tym mężczyźnie...]
przy tym mężczyźnie nie czuje się pięknie
nic jej nie wznosi lekkości nie dodaje
krok z jego krokiem nie pląsa tanecznie
bardziej przyziemną solówką się staje
chociaż zazwyczaj postrzegała siebie młodą
przy nim odkrywa że bliższa jej starość
już znacznie lepiej czuje się przy sobie
całkiem możliwe że ten mężczyzna
przy niej czuje się podobnie
…..............................................................................................................................
[co u ciebie?...]
- co u ciebie?
- miło że pytasz u mnie świetnie
kurczowo trzymam się życia
łapię ostatni oddech
zawracam go do początku
by krew odżywiał na nowo
obojętnie pomijam kakofoniczne skurcze serca
nie podsycam ich lękiem
otulona szczelnie w wiarę że dane mi będzie
witać poranne słońce
zapadam w miarowy sen
…..............................................................................................................................
PIEŚŃ DUSZY
zanurzona w dźwięków ciszę
pełne ciszy wiersze piszę
słowa wierszom ton nadają
w rytmie serca cicho grają
cicho ciszej pomaleńku
ja otulam się tym dźwiękiem
spokorniała spokojnością
pieśni duszy mej - miłością
-------------------------------------------------------------------------------
NA STRYSZKU
na stryszku u Pana Boga
znalazłam czarowny kącik
drewnem tu pachnie podłoga
spokoju nic mego nie mąci
udaję się na ten stryszek
gdy byt za bardzo dopieka
wsłuchana w wewnętrzną ciszę
w anioła zmieniam człowieka
lekka unoszę się w górę
- to wtedy powstają wiersze
nie zapisuję ich piórem
lecz piszę je własnym sercem
* * *
głaszczę cię myślami
uśmiechem przytulam
spojrzeniem łagodzę
twój gniew CZŁOWIEKU
-------------------------------------------------------------------------------
LUBIĘ
gdy skrapla się niebo i przenikając
na wskroś nie zostawia ani
jednej suchej nitki
na mnie
-------------------------------------------------------------------------------
JARMARK
Komu, komu nienawiść?!
Komu zazdrość?
Może Pani kupi trochę pychy?
A Panu? Może trochę uczucia wyższości?
OTO WIELKI JARMARK UCZUĆ!
Mam tu na straganie wszystko!
Czego sobie Dziecko życzysz?
Co?! MIŁOŚĆ? PRZYJAŹŃ?
Nie! Nie mam!
A tobie? WSPÓŁCZUCIA? POKORY?
No nie! Co wy, dzieci?!
Ja jestem Człowiek!
Takich uczuć nie posiadam!
Wczoraj miałem jeszcze trochę LITOŚCI
-------------------------------------------------------------------------------SZARZY LUDZIE
Szare życie szarych ludzi,
szara praca, szary trud,
w szarym domu szary smutek
wmieszał się w szarawy kurz.
Nic nie cieszy ich, nie bawi,
zwykłą troską żyją wciąż,
żona już nie cieszy męża,
nie raduje żonę mąż.
Szare życie im dopieka,
szare myśli, szare sny,
każdy szary dzień ucieka
i jest ONA, ON, nie MY.
W tej szarzyźnie poszarzali
zatracili życia sens,
zapomnieli, co kochali:
słońca promień, ptaków śpiew.
Gdy dotrwają dni swych końca -
przejdą z życia w śmierci mrok,
a po latach, po miesiącach
w cóż się zmienią? W szary proch!
-------------------------------------------------------------------------------
ZADZIWIENI
ograniczeni do pięciu zmysłów
jak po omacku idą przez życie
niepewni jutra przeszłości pewni
w czasowych ramach trwale zamknięci
kiedy zobaczą niewidzialne
jak osioł stają zadziwieni
żeby po chwili się otrząsnąć
i - zdawało mi się! -
zbyt pewnie stwierdzić
-------------------------------------------------------------------------------
WSPÓŁCZESNA WIEDŹMA
Wpatrzona w migotliwy ekran nowego laptopa
próbuje odczytać wizję przyszłych zdarzeńW zamaszystej spódnicy pędzi na rowerze
miotłą jedynie złe chwile wymiata
Dziś zamiast kota pies jej towarzyszy
wierny przyjaciel tradycyjnie czarnySennymi marzeniami stwarza rzeczywistość
i wierzy jak dawniej w sprawczą moc
Miłości
-------------------------------------------------------------------------------
ONA
październikowa szaruga
deszczem siecze twarze
zastygłe w grymasie
naprzeciw kolejnego dnia
skazanego na przeżycie
nagle idzie Ona
zasłuchana w siebierozświetlona
blaskiem oczu rozgarnia
szare mgły poranka
nieświadomym uśmiechem
łagodzi surowość kamiennychmasek przechodniów
zakochana
-------------------------------------------------------------------------------
JUTRO
o wszystkich nieszczęściachpomyślę JUTRO
a dziś wtulona w bicie
twego serca uśmiecham się
BEZPIECZNA
-------------------------------------------------------------------------------
ORCHIDEA
niebywałą delikatnością
dłoni odchyla
płatek po płatku
aksamit jej ciałaz precyzją
godną zegarmistrza
powoli dozuje pożywkę
rozkosznych uniesieńaż omdlała pragnieniem
otworzy pachnące
amarantowo
rosiste wnętrzeby po chwili zacisnąć
orchidei płatki
wokół nabrzmiałej do granic
męskości...
(Wiersz nagrodzony w I Chojnowskim Konkursie Poetyckim)
-------------------------------------------------------------------------------
DRZEWO
na czas ziemskiego bytowania
on wybrał hardą twardość dębu
zwraca uwagę smukłością sosny
jak jodła bywa nieugięty
łagodność klonu w kasztanach oczu
miewa ukrytą dość głęboko
dojrzała ją gdy w nie zajrzała
swym sercem jak wewnętrznym okiem
dziś pragnie delikatnie gładzić
twardą powłokę dębowego ciała
by wreszcie zapłakało wierzbą
cierpiące drzewo które pokochała
-------------------------------------------------------------------------------
OPOWIEŚĆ
była
lekkość rozmów przeplatanych śmiechem
uśmiechnięte oczy zapatrzone w siebie
pulsujące ciepło połączonych dłoni
po tęsknotę rozdzielonych ciał
jest
cisza mówiąca najważniejsze słowa
łza wirująca spod spuszczonych powiek
tęsknota dusz łączących się w snach
po pustkę nieobecności każdego dnia
będzie?
-------------------------------------------------------------------------------
ROZWÓD
gdy się skończyła tzw. miłość
- poza nazwiskiem nic już nie łączy -
zostaje tylko znaleźć mieszkanie
część gratów zabrać ubrania sprzęty
zapytać dzieci z kim życie splotą
pospłacać długi powiedzieć żegnaj
i jeden problem na koniec rozwiązać:
jak psa podzielić gdy jego miłość
bezwarunkowa każe bezwzględnie
przy pani i panu na zawsze zostać.
-------------------------------------------------------------------------------
PO WSZYSTKIM...
właściwie nic się
nie zmieniło
ziemia nadal się kręci
serce równym rytmem bije
słońce także nie zatrzymało się
wpół drogi
właściwie tylko smutek
jakby trochę większy
bo częściej wyziera z dna oczu
bardziej mokry
-------------------------------------------------------------------------------
WIELKI FIGLARZ
A Bóg
z błyskiem w oku
zaciera swoje ręce
i patrząc z góry
myśli:
"Oj dzieje im się, dzieje!
Tylko jeszcze nie wiedzą
jak pięknie..."
-------------------------------------------------------------------------------
MASZ CZAS?
myślisz:
jeszcze mnóstwo czasu
przede mną
Kiedyś spełnię marzenia
przeżyję miłość bez kresu
zdobędę się na odwagę
współodczuję
powiem
zrobięmasz rację
czasu masz całą wieczność
po drugiej stronie
-------------------------------------------------------------------------------
PRZEJŚCIE
Moje ciało to ubranie
które zrzucam gdy odchodzę
bezcielesna
lekka
wolna
jestem tutaj a nie tam
śmierci nie ma ja wciąż żyję
zmienił tylko się mój stan
wszystko inne pozostało
pamięć
umysł
miłość mam
tu gdzie jestem nie ma piekła
wieczna światłość tutaj trwa
to nie pustka jest nas więcej
każdy jakiś cel tu ma
jestem tutaj ile zechcę
i gdy zechcę zmienię stan
do innego ciała wrócę
by wypełnić własny
plan
-------------------------------------------------------------------------------
WIEDŹMY NOWEJ ERY
chodzą własnymi drogami
utarte szlaki od zawsze nie dla nich
pomiędzy codziennością a własnym czasem
szukają odpowiedzi na pytania serca
przy zielonej herbacie nie plotkują
wolą wymieniać się Tajemną Wiedzą
odkrywaną w najgłębszych pokładach jestestwa
zahartowane przez liczne cierpienia
wytrwale realizują odwieczny plan duszy
rzucają urok niebanalną urodą
pielęgnowaną promiennym uśmiechem i miłością
wciąż młodnieją na przekór metryce
za co je dawniej palono na stosach
na pamiątkę przeszłości
niekiedy wplatają we włosy rude płomienie
-------------------------------------------------------------------------------
MODLITWA DO ANIOŁA
Dodaj mi sił, przyjazny Aniele,
gdyż trudność sprawia istnienie w ciele.
O lekkość bytu proszę cię z rana
i bym kochając, była kochana.
Radością, proszę, rozświetl me serce,
by w oczach łez nie było więcej.
(O tych łzach smutku mówię, kochany
- płakać ze szczęścia mogę co rano!)
I otul czasem czułości skrzydłem,
bo bez niej egzystencja brzydnie.
-------------------------------------------------------------------------------
NOWY ANIOŁ
By mieć w sobie równowagę,
- jak powinno być w przyrodzie -
jasną stronę mej duszyczki
z ciemną połączyłem w zgodzie.
Nowy Anioł ze mnie teraz
- twarz rozjaśnia mina błoga -
aureolka już nie spadnie
bo zatrzyma się na rogach
Tak to z kobietami czasem bywa
po wypiciu litra piwa:
- Jestem trochę pijana!
- Rzekła Pani do Pana
- Myśli mam zmącone,
odruchy takie bardziej w drugą stronę…
Więc nie zdziw się mój panie,
gdy siądę na twym kolanie
i całować zacznę w usta,
gdyż w głowie mi tylko rozpusta!
Namiętność we mnie buzuje
i robić mi nakazuje
wszystko, czego na co dzień się wzbraniam,
i jestem jak lwica, nie łania!
Pożreć cię jestem gotowa
i wolę czyny niż słowa,
więc zaraz doświadczysz tego,
czego na trzeźwo, ten tego,
raczej robić nie skoram.
Szalejmy więc tego wieczora!
Niech zmysły nas poprowadzą,
wolność tym samym nam dadzą!
W zmysłów pożarze płońmy
i w tym szaleństwie nieskromni
zatraćmy się, zamęczmy!
Bo któż nam dzisiaj zaręczy,
że jeszcze więcej uniesień
jutrzejszy dzień przyniesie?
Bo może to ostatnia chwila,
by miłość nas wyzwoliła
ze wszystkich ograniczeń?
A co mi tam!
Tego tobie i sobie życzę!
LIMERYKI:
Jest w Chojnowie niewiasta,
która wałkiem do ciasta
tradycyjnie mężowi
robi masaż lędźwiowy,
gdy nad rankiem powraca on z miasta.
Pewien starszy biznesmen z Chojnowa
do skarpety swój zarobek chował.
Choć radziły mu mądre sąsiadki:
"Swój cały dochód wydaj na babki!"
On nie słuchał. Gdy zmarł, to żałował.
FRASZKI:
HOBBYSTA
Zamiast u kobiet podziwiać
piękne tyły i przody,
on z zachwytem patrzy
na stare samochody.
-------------------------------------------------------------------------------
TURYSTKA
Kilometry jego ciała
zwiedzać namiętnie by chciała.
Nocą, rankiem i w południe
- by obojgu było cudnie!