Spotkanie

Dzieci patrzą na świat
Oczami bez ostrych kantów
Pierwszy rzut oka ciepłych barw
Łapią przyjaźnie od razu

Marzenia z dzieciństwa są banalne
A może jednak nie lada to gratka?
Przychodzi ten moment, poznajesz ferajnę
Oraz ich przywódcę, mimo że zabawka

Telewizyjne bajki na dobranoc
Niech żyją nam sto lat
Wzruszają, uczą ciekawią, bawią
Jak Miś co Klapnięte uszko ma

(szerokość: 750 / wysokość: 562)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Stróż

Jest przy nas od narodzin
Do życia czujnie sposobi
Z duszą tworzy zręb nawyków
Chroni astralnie od nocy do świtu

Wciąż niewidzialny
Po błędach bywa zły
Nie lubi być nachalny
Zburzy każdy mit

Bywa że wieszczy przestrogi
Głupio lekceważone
Ciążą jak kula u nogi
Wysłuchane są niezastąpione

Podąża za opiekunem
Oszust skutków burz
Gotowy na ratunek
Twój – Anioł Stróż

Nawet w takim momencie
Przy zachodzie słońca
On przy Tobie będzie
Do samego końca

(szerokość: 750 / wysokość: 1042)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

ONI

W okowach nocy przenikającej wieczór
Gdy większość ludzi pochłania Morfeusz
Nieświadomi wybrańcy bez oznak przeczuć
Stają przed odwiedzinami sennie w szeregu

Jak prawią księgi wizjonerów prastarych
Goście przychodzą nie bez przyczyny
Nie pragną igraszek ani zabawy
Przedłużyć chcą ród pokoleń rodzinny

Wyznaczony nieszczęśnik naturalnie uśpiony
Do niecnych planów i celów służy
Obrzędy, seanse, naukowe spory
Zawodzą: kontakt z obcymi źle wróży

Teorie mówią – pochodzą nie z tej ziemi
Przesądni wieszczą – bestie z piekła rodem
Świadek spotkań relacji nie zmieni
Hipokryci zręcznie zmieszają wszystko z błotem

Inkubusy i Sukkubusy
Wyklęta historii zagadka
Żywe byty czy upiory
Hipotez rośnie masa

O alternatywnej rzeczywistości
Nauka mówi nieśmiało
Czasem w przypływie szczerości
Puści farbę światu żwawo

(szerokość: 750 / wysokość: 500)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mały „środek"

Na bocznej acz ruchliwej ulicy
Gdy przed południem interesy kipią
Z gniazda poniemieckiej kamienicy
Mały nietoperz chciał na świat wyfrunąć
Spadł nieborak na grzbiet
Wtopiony w uliczny asfalt
Kwilił wysyłając zew
Może usłyszy go matka ?
Całe szczęście leżał na poboczu
Środkiem drogi ciągnęły samochody
Przechodnie z myślami skupionymi wokół
Mijali nieboraka, który wołał – pomocy!
Zauważyłem nieszczęśnika
Może uratowałem mu życie
Z biologii jak wynika
To nasz kuzyn – dowody są niezbite
Małego ssaka nazwałem – Środek
W środę los skrzyżował nasze drogi
Czy matka dziecko znajdzie? Być może
Rada weterynarza oddała malca w kamienicy w podwórkowe progi

(szerokość: 750 / wysokość: 738)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gotycki

Atak na modę inscenizowany
Pomysłowa spontaniczność
Fantazja ludzka nie zna granic
Wizja artystyczna była dosyć blisko

Gdybyście zobaczyli taką parę
Podczas spaceru w centrum Chojnowa
Napewno powstałby niezły zamęt
W lokalnych mediach sensacja gotowa

Rock gotycki i jego otoczka
Tematem tabu w każdym rewirze
Nad Skorą Gotów nikt nie spotka
Mroczny klimat tu jednak gdzieś płynie

(szerokość: 750 / wysokość: 500)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Punkrock

Spotkanie dwóch światów
Legendy z Pasjonatem
Z faktami nie było żartów
Gdy punkrock dawał radę

Obydwa dinozaury
Ryczały wspólnym głosem
Spontan to efekt stały
Nie lubi być patosem

Rodowód wzorowo
Połączył mit z legendą
Historia koncertowo
Epizod opowie na pewno.

(szerokość: 750 / wysokość: 499)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Taka kolej rzeczy

  Pewnie mam coś z Muldera
  W biurokracji różnych spraw
  Niepokorny byt napiera
  Wiem jak zrobić dobry plan

  Polityka w małym mieście
  Ma kulisy i meandry
  Tajemnice pełne zleceń
  Gabinetów różne barwy

  Są postacie i reakcje
  Co tu mówić – różnorakie
  Rozpoznaję różne nacje
  Srogie, słodkie i nijakie

  Misje mam do wypełnienia
  Sposób to na bylejakość
  Spełniam też swoje marzenia
  Rozrywkowy ze mnie smakosz

  Pewnie komuś dla zasady
  Nie przypadam zbyt do gustu
  Idę przecież w ojca ślady
  Nie wynika to z przymusu
  Lecz z obietnic kiedyś danych
  Dla ogółu i kultury
  Nie mam zdań wybrakowanych
  Taki jestem już z natury

  Póki piłka w grze to walka
  Będzie do ostatniej nuty
  Nieprzebranej woli miarka
  Weszła sprawnie w taty buty

  Pewną kolej rzeczy widać
  Genetycznie w innych rodach
  Taki jest rodzinny przydział
  Testamentów sprawcza rola

  Z pokolenia w pokolenie
  Tupet krzewić można zawsze
  Fama głosić będzie wtedy
  Jak to było tak naprawdę...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                        DRAMAT

            Za szybkie wejście w dorosłe życie
            Rodzi pewne konsekwencje
            Uśpione złe emocje, przez lata należycie
            Na dobre obudzą złych manier sekwencje

            Przez 10 a może i 15 lat
            Widać pojedyncze objawy
            Kumulacja agresji da o sobie znać
            Gdy za późno będzie na naprawy

            Tak jak z gwarancją
            Co traci ważność
            Usterki psują rodzinę
            Zanika więź, a całą radość
            Przenika głupoty sztylet

            Tylko nowa miłość, będzie receptą
            Otworzy sprawnie nowy rozdział
            Co w treści narracji, ogłosi na pewno:
            "Pechu skonaj, precz, wynocha"!

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                    LUZAK   

            Gdy jesteś pożyteczny
            Chwalą Cię dookoła
            Każdy dzień jest bezpieczny
            Słychać miłe słowa

            Żarciki, komplementy
            Głaskanie po głowie
            Perspektyw głos przepiękny
            Wariacje w dobrym tonie

            Spontan, euforia
            Totalna radość
            A to ci historia
            Chce się żyć
            Poczucia humoru
            I dużo zdrowia
            należy życzyć
            W takie dni

            Trzeba też pamiętać
            Wszystko co dobre
            Kiedyś niestety ma swój kres
            Zdrowy rozsądek zawsze podpowie
            Jak spaść na cztery łapy
            I dalej biec

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                    2 LUTY

                2luty-Dzień Świstaka
                Wieszczy koniec zimy
                Cień opuścił już zwierzaka
                Ulgę czuje nawet Syzyf

                Po psie widać zmianę warty
                W czterech porach roku
                W lot wyczuwa zacne panny
                Szczeka głośno już po zmroku

                Dzieci lubią bardzo zimę
                A dorośli nie za bardzo
                Pędzą w domach bimber z winem
                Potem będzie letnie saldo

                Przez globalne ocieplenie
                Wiosna w grudniu zawitała
                Strach pomyśleć co to będzie
                Gdy pogoda będzie stała

                Znów majowe epizody
                Śniegiem zaczną straszyć ludzi
                Aż lodowców dziki skowyt
                Ze snu polityków zbudzi

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                Do megalomanów

            Dwulicowy człowiek
            Specyficzny to egzemplarz
            Wszędzie wietrzy spiski, zmowę
            A na co dzień to debeściak

            Przykład dobrych manier daje
            Nałóg pokus nie opuszcza
            Często w artystycznym szale
            Nie wie co to nadprodukcja
   
            Gdy nie trzyma linii prostej
            Twierdzi że tak musi być
            Konkurencja robi postęp
            Chytrus wciąż przynosi wstyd

            Nie dając spokoju – obraża wszystkich
            Do siebie nie ma żadnych pretensji
            Wspomnienia świetności dawno już prysły
            Wzburzenia nie kryją znajomi i krewni

            Zapatrzony tylko w siebie
            W narcyzm totalnie jednak obrasta
            Podczas pielenia haczką lub sierpem
            Chęć likwidacji chwasta narasta
           
            Czas jednak płynie nieubłaganie
            Gościa w końcu dopadł niepokój
            Znalazł się taki co w miarę odważnie
            Cytat zapodał w słowach potoku

            " Zajdziesz kiedyś w ślepą uliczkę
               Swoją posturą nic nie wskórasz
               Chyłkiem opuścisz wszelką rozrywkę
               Ludzie odetchną i krzykną Hura Hura !!!"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                    Dla NIEJ
           
                Przez klawiaturę i znajome dźwięki
                Historia dała o sobie znać
                Cienie przeszłości w sposób niepojęty
                Nabrały znów czarno – białych barw
           
                Muzyka i miłość w oparach codzienności
                Nasuwa wciąż w pełni nowe skojarzenia
                Przez zamierzony powrót do przeszłości
                Nowe sytuacje są do rozpatrzenia
   
                Nieustanne tango nie ma zakończenia
                Sam na linie wciąż spijam moją krew
                W Republice Marzeń akord rozbrzmiewa
                W głuszy Zdunowickiej słychać pewien zew
                Co mówi dobitnie: " Wykonać zadanie
                Teatr to nie bajka to równoległy świat
                Czas więc pokazać co dobre to dla NIEJ
                Tak określa plan raz na milion lat

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                        Czarodziejka

           
                    Wyłoniła się z małego parku
                    Miała 19 – lat
                    Rozstania z partnerami miała już na karku
                    Z urody bił niezwykły dziewczęcy miły czar
               
                    Za kilka lat gdy da rozkaz
                    Facetów będzie miała na pęczki
                    Na pewno zmianie ulegnie krajobraz
                    W jej związkach księżyc lśnić będzie w pełni
                   
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Ale kino"


Jest już kino w naszym mieście
Kusi tytułami
Będą filmy kolorowe
W 3D z okularami

James Bond, Gwiezdne Wojny, Mama
Moje Córki Krowy
O tych propozycjach świadczył
Atak plakatowy

Ludzie chodzą na seanse
Mówią o tym w plotkach
Rzecz zaiste niesłychana
Spotkać taki spontan

Przebój za przebojem leci
Pitbull znów jest w cenie
Animacje są dla dzieci
Perły w DKFie

Fabularny świat zawsze
Łączność ma z widzem
Krytyk pisze recenzję
Hit jest kitem, kit jest hitem
Budżet i obsada
Gwarancją obrazu
Romantyczne akcje
Zwierciadełkiem czasów

Miejskie Kino ma też nazwę
Co jest naturalne
Tak w tradycji wymóg
Ma wszelka natura
Poprzez konkurs napłynęły
Nazwy niebanalne
Zwyciężyła nomen – omen
Zacna KULTURA

Nikt nie lubi polskiej filmowej brei
Prawda znana nie od dziś
Szanujemy dzieła Stanisława Barei
Niech nam żyje Miś

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
"Policyjny"

W wagonie pasażerskim
Jest pełno policjantów
Ćwiczą na sposób wszelki
Że nie ma z nimi żartów

To szkółka zwarty oddział
Praktyka na zlecenie
Białogard czeka, Wrocław
Na patrole w terenie

Zdarzają się służbiści
Nie brakuje luzaków
Kobiety i mężczyźni
Są w gronie policjantów

Gdy nadszedł koniec ćwiczeń
Z Komendy biegli znawcy
Stworzyli koncert życzeń
Strach padł na ustawki

Kto klawe prowadzi życie
Spontaniczna jest jego dusza
W nocy, w dzień, o świcie
Nie zlęknie widok funkcjonariusza

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Złośliwości"
 
Występują pod każdą szerokością geograficzną
Skutkują złością niebotyczną
Trudno ustalić jest ich źródło sterowania
Warto zniwelować przyczynę powstawania
 
Zmarnują obecną i przyszłą rzeczywistość
Zniszczą czyjeś plany i plony siewów
Wywołują tylko i wyłącznie przykrość
Pobudzają jednak do odwetu
 
Bezkarności gestów chcą mieć w każdym czynie
Myślą, że draństwa ujdą im na sucho
Gdy na gardle winy poczują chłodu sztylet
O prośbę przebaczenia będzie już za późno
 
Złośliwości rodzą się z zazdrości
Złośliwości tworzą zawsze gniew
Dla złośliwości nie ma litości
W złośliwościach płynie zła krew

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Iskariota"
 
Judasz Iskariota
Zdrajcą był czy szpiegiem
Może zbawcą w działaniach
Chrystusa w potrzebie
 
Intencje strażników faktów
Powielane bez skrupułów
Piętnować będą łajdaków
Na potrzeby każdego ludu
 
Jedynie łowcy skarbów
Odkryją całą prawdę
W świetle artefaktów
Biblia wymaga poprawek


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak u...   

Ten styl to radość i kolory
trend moda szyk
na każde ranki i wieczory
popołudnia lub blady świt

Radość smutek refleksje
te celne spostrzeżenia
zmienią każde obiekcje
lub nocne zapomnienia

Tok myśli celny chojnowski
zasieje zrodzi stworzy
zbiór wierszy – tomik autorski
kolejkę słuchaczy ułoży

Nieprosta to jest cecha
opisać poezji kielich
dobry smak zrodzi natchnienia
 jak u Danusi  z Schmeling

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Adrenalina

Adrenalina przychodzi wtedy
gdy jest przychylna
uświęca ona cel i środki
nie zazna nigdy efektu cofki
               
Adrenalina w burzy mózgu
potrafi zniszczyć każdy strach
ujawnia wtedy szczyt megaluzu
gorąca krew w skrupułach gra

W adrenalinie i to jest pewne
nawet fatalny z pozoru plan
wypali tak że nareszcie
dopada Cię euforii stan

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Oliwa"

Nie warto przebijać głową muru
Choćby nie wiadomo jakie dobre rady mieć
Nawet kiedy w dobrym słuchu
Poczucie humoru drażni innych w biały dzień

Tak to bywa w demokracji
Większość ma przewagę, ciągle rację ma
Gdy coś mają za uszami
Tak przedstawią swoją prawdę, że ukryje strach

Patologia draństwa nawet
Ciąży skrzętnie w strefach wyższych sfer
Można jednak zrobić manewr
Pod publiczkę zapodać blef

Gdy artysta muzę czyni
Po drabince społeczeństwa raźno idzie wzwyż
Pewne szczeble będą szydzić
Z planów które wprost prowadzą na ambitny szczyt

Oliwa zawsze sprawiedliwa
Niecne uczynki wyda na jaw
Gdy naprawdę zacząć żniwa
Hipokryzję w sidłach masz


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Zaćmienie"

W zaćmieniu słońca ukazał się rogalik
W kliszy rentgenowskiej nadziewany wiosną
Ludzie zaciekawieni głowy zadzierali
By przez barwy obronne spojrzeć słońcu z troską
Nawet siostry zakonne, otoczone przedszkolakami
Miały myśli nieco szalone
Widząc to zjawisko nad zjawiskami
Usypiały pod habitem teorie zaskoczone
A ja dzierżąc w ręku kliszę bezcenną
Zwracałem uwagę z przygodami na niebie
Magisterka farmacji, sklepowa już wiedzą
Jak wyglądało to słońca zaćmienie


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Amorek"

Jest u kobiet taka siła
A u mężczyzn też nierzadko
Gdy uczucia miód pokrywa
Plon miłości zbierać warto

Nawet gdy ta sama płeć
Wpada nagle w sidła amora
Nad poziomy uczucia wzleć
Nieważna data ani pora

Kobieta wabi swoim urokiem
Mężczyzna ma czasem wdzięk wszeteczny
Wystarczy nie raz omamić wzrokiem
Ofiara wpada w pociąg pośpieszny

Uwodzić płeć piękną to sztuka nie lada
Męską dumę też można oszukać
U jednych i drugich, tak też wypada
W momencie poznania pozazdrości maruda

A amorek lata, obserwuje skrzętnie
Cięciwę łuku napina gdy trzeba
Gdy strzała trafia to wtedy chętnie
Niepowodzenia idą na przemiał


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

M/S "KS Chojnowianka"

Przez 20 dni

W świetle litery prawa

Nie można zrobić nic

By przepisów nie łamać



Przez 20 dni

Stara załoga zostaje

Takie zasady gry

Trochę nadziei daje



Te 20 dni

Scenariusz też zakładał

Nie przeszkodzi już nikt

W nieodwracalnych zmianach



W ciągu 20 dni

Piłkarski statek dryfuje

Ratunek przyjdzie gdy

Zniknie zbędny ładunek



Po 20 dniach

Dok w stoczni czeka na remont

Jednostka cumuje wśród fal

Plotki nawet bledną



Kurs na punkty obrany

Utrzymać się to -  tak nie wiele

Nieważne sztormy i szkwały

Kto silny to ocaleje



Gdy szczury jednak pokażą

Z natury swe zachowanie

Tym  samym kierunek wskażą

Peryferii prowincji szarej



Sternicy jednak odeszli

Źle to o nich świadczy

Nowi na pokład już weszli

Wcielą program naprawczy

Kompletowanie załogi rodzi
Hard ducha i pewne cele
Z mielizny nawet wychodzi
Niejeden cwany zgredek



Kapitan pomny przestróg

Azymut obiera na przyszłość

I nie bez pewnych nerwów

Ster trzyma na rzeczywistość.

A ona nie jest różowa
Inne jednostki są lepsze
Czy pomogła odnowa?
Mimo że serce waleczne

Rejs w sezonie naprawczym
Załogę w drużynę przemieni
To jednak budżet jest zbawczy
Leniwca w orła zmieni

Być może pierwsze koty
Za płotem pójdą w niepamięć
Na mapach tabel loty
Zgaszą czerwoną latarnię

Do portu z finałem – DOBRA POŁOWA
Morza wiodą i oceany
Na KS Chojnowiankę czeka liga okręgowa
Pobyt na okres stały

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Projekt

Towarzystwo Wzajemnej Adoracji
Grono kulturalnych ludzi
Tworzących zawsze według własnych racji
W zasadzie nigdy im się nie nudzi

Gildia Artystów Chojnowa
Tak ostatecznie się nazwali
Funkcjonuje nawet internetowa strona
By wszyscy ich poznali

Projekt ten skupia nację
O różnych zainteresowaniach
A cele i aspiracje omawiane są na zebraniach

Sukcesy, jak to zwykle bywa
Przychodzą dość znienacka
Rodzi się co tu ukrywać
Ambicja - a to rzecz niesłychana

Porażki się zdarzają
Stagnację czasem widać
Ci rację wciąż jednak mają
Co na szerokie wody chcą wypływać
A nie brodzić tylko
W korycie rzeki Skory
Na każdej płyciźnie
Pomysł utopią zmory

Tezę tę nie bez pewnej przekory
Przedstawiają karykatury
Autor w Gildii jest doceniony
Wnikliwie oddaje sytuację z natury
Komentarzem satyrycznym okraszonym

Poeci, prozaicy, plastycy, hafciarki
Muzycy, filozofowie, i inne postacie
Wszystkie wasze lepsze lub gorsze przymiarki
Widać w punktach widzenia takich
Jakich nie znacie

Dopiero historia twórczość doceni
Na kartach Almanachu dopiero to widać
Unaoczni jak było i co się dziś ceni
W zapomnieniu będą ci, co lubili się naprzykrzać.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sytuacja

Czasem życiowe odczytanie horoskopów
doprowadza do dziwnych reakcji
Znajduje się na styku wektorów
łapczywie zjadają się strony narracji

Układ panujący między nimi od lat
odbija się wciąż szerokim echem
Gdy widząc tę chemię dziwi się świat
a wulkany eksplodują rozstania stwierdzeniem

Mam nic nie robić ujrzanej sytuacji!
wyciągnąć wnioski zapału nie płosząc
polecę latawcem na punkt planetarny,
by z astronautami strącać gwiazdy nocą.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Ewolucyjny"

Pochodzimy od małp
Jesteśmy ludźmi
Nie mamy ogona
Zanikła sierść

Mówimy językami innymi w każdym kraju
Kolor skóry, rasy dzieli wszystkich nas

Jesteśmy ssakami
Różne są uczucia
Kochamy, wątpimy
Nienawidzimy, zabijamy
Zakładamy rodziny
Nierzadko odchodzimy
Umieramy i wracamy
Czujemy genów zew

Ewolucyjny plan
Tworzy rozdziały
Wraz z biegiem lat
Kształtuje wiedzy świat

Barwy przyrody
Rodzą ciągłe zmiany
Lekarstwem na problemy
Niech będzie- małpi gaj

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"W wigilię"

Zimowa kołdra otula Antarktydę
Prześcieradło śniegu ściele się na USA
W zimnej Polsce trwa już sprzedaż choinek
Wielkimi krokami nadciągają święta

Pierwsza gwiazdka zabłysła na niebie
Wigilię można już zacząć
Gdzieś w Betlejem w stajence zwierzeń
Zwierzęta karmią się świąteczną paszą

Pies tam przemówił ludzkim głosem
Wspólnota Mieszkaniowa uważnie go słucha
Dla dzieci pod choinką prezentów jest worek
Kuchenny magik w pogotowiu już czuwa

Szlachetny trunek na nocnej pasterce
Rozgrzewa pomysły kolędników
Niosą potrzebującym dary w prezencie
mknie po północy korowód kuligów

A za rok każdy z nas
Znów będzie wypatrywać
Tego co przyjdzie na świat
By w dorosłym życiu
Ciemnogród znów wykiwać

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Ciuciubabka"

Bawmy się w chowanego
Nie widzę w tym nic zdrożnego
Ja szukam Ciebie, Ty szukasz mnie
Zabawmy się
Czemu nie.

Zgasło światło przy zabawie
Wciąż błądzimy po omacku
Coś wydarzy się naprawdę
W cieniu gwiazd, parkiecie trzasku.

Trzeba skończyć to błądzenie
Można łatwo potłuc się
Uruchamiam oświetlenie
Chcesz czy nie
Widzę Cię, widzę Cię.

Szukam w sobie
Od wielu lat
Tych kilka pytań
Co zbawią nas
Czy zmądrzejemy
A kto to wie
I każdy pyta
O życia sens.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Moim zdaniem"

Nie zawsze mów co wiesz
Lecz zawsze wiedz co mówisz.
Niekiedy sensu słów
Ktoś może nie zrozumieć.

Prawda opowiedziana
Zaboli lub połechce.
Tam gdzie jest jednak wakat
Plotka rośnie czym prędzej.

Dlatego wydarzenia
Zlepione w steki słów
W interpretacjach brzmienia
Określą każdą z ról.

Dobro albo zło
Fakty kontra fikcja
Traf zawsze chce do wprost
A szuję czeka banicja.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Święta, święta!"

Zbliżają się Święta
Czuć podniosła atmosferę
Ludzie stoją już w kolejkach
Wydadzą pieniędzy wiele

Łakocie i smakołyki
Trafią na świąteczne stoły
Sałatki, ciasta, wędliny
Barszcze, ryby, pierogi

Zastawiony stół obficie
Opustoszeje do cna
Jak nic spowoduje tycie
Zależność to znana od lat

Przy stole siedzi już rodzina
Z roku na rok jest ich mniej
O przeszłości wciąż wspomina
Wśród toastów jakby lżej

W okresie świątecznym
Zawsze kwitnie urok bajeczny
Polityczny spór niknie
Uspokaja się bunt społeczny

W wiklinowych koszyczkach
Widać pisanki wielkanocne
W kościołach stoją już straże mocne
A na Boże Narodzenie
Gwiazdor  z prezentami jest już w terenie


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Skojarzenia"

Egzemplifikacja twarzy
Wywikłanie z sytuacji
Wymyk musi być cwany
Transponacja jest w tonacji

Kiełże to są skorupiaki
a Magistrat – Urząd Miasta
Fakty płyną z Informacji
Zaś osełka pełna masła

Karmelkowe są landrynki
Telenowela jest tasiemcem
E – maile z tłumaczenia – skrzynki
Jasiek miękki tylko z wdziękiem

Lekarz zowie się doktorem
Farmaceutka – aptekarką
Bestia z Loch Ness jest potworem
Pepsi Cola – dobrą marką

Dom Dziecka zwany bidulem
Urząd Pracy – Bezrobotownią
Żak brzmi dumnie bo to student
Mord zawsze będzie zbrodnią

Filip jak zwykle z konopi
Caryca tylko Katarzyna
Kombatantów skupia ZBOWiD
Słodko kwaśne – sosy, wina

Szerszeń zawsze groźny jest
Osa żądli tylko podle
Nocą strachem każdy szmer
Złodziej z łupem daje nogę

Prostytutka tkwi w pieniądzach
Dziwka zaś zalicza sztukę
Disco Polo mdli w melodiach
Dzika młodość pełna wzruszeń

Przedwojenne są binokle
Zatrzaskane pularesy
Potem się urodził portfel
Okulary leczą zezy

Mecz, futbol, piłka nożna
karny,wapno,jedenastka
Gry taktyka celnych podań
Gol, trafienie ale bramka!

Polish Fiction, Haward+
Punkrock z Popem w Dni Chojnowa
Reputacja – Jubel – luz
Fazy Blues nikt nie pokona

Dookoła skojarzenia
Ile znaczeń tyle słów
Nowomowa wciąż się zmienia
W przekształceniach zawsze ruch

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sztuczki

To właśnie egzystencja
Kształtuje każdy handel
Gdy bieda wszechobecna
Wymięka nawet twardziel
W okresie naszych wypłat
Przy pensjach minimalnych
Budzi się chęć mienia
W zakupach adekwatnych
Rekiny od biznesu
Wdrażają znaczki,zdrapki
Tylko w takim celu
Jakim jest figa z makiem
Sztuczki jak świat stare
By wkurzyć nie bez racji
Klienta świadomego
Z pracą lub bez pracy
Lecz taki zawsze myśli
Za życia oszczędnego
Poluje jak myśliwy
Na trafa przecenionego
W portfelu pozostanie
A jakże - parę złotych
A potem znów nastanie
Smak na nowy popyt

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Piętno

Poczęty po pijaku
na kacu ujrzał świat
Z braku ładu i składu
na bakier ze wszystkim miał
Aż do grobowej deski
piętno to będzie czuć
W schematach egzystencji
nadpobudliwie puchł
Atrapa normalności
to był niezły schron
gdy przy spontaniczności
normalny miał on dom
Nieprzewidywalność
była jego zagadką
Ta nieuleczalna przypadłość
Pytań rodzi aż nadto
Jak znajdzie drugą połówkę
Psychiatra ogłosi sukces
Na luzie albo w trudzie
założy rodzinną komórkę
Potem dorobi się dzieci
ciekawe czy ze skazą
Biologia potomków określi
Czy w życiu sobie poradzą

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zakupy

Ceny idą w dół
Liczy się produkt dnia
Na sklepy idzie szturm
I finansowy szał
Zmieniono usytuowanie
Papieru toaletowego
Może za którymś razem
Ktoś kupi coś innego
Tak kiedyś przy okazji
Przy cięciu do taniochy
Kupi się w pełnej gracji
Nóż laserowy
Tańsze jest bo mniejsze
Droższe zaś bo większe
Promocja potem przejdzie
Wyrówna szanse wszędzie
To właśnie egzystencja
Kształtuje każdy handel
Gdy bieda wszechobecna
Wymięka nawet twardziel
Jak przyjdzie czas podwyżek
W zarobkach naturalnych
Omiotę wzrok zachwytem
W zakupach monstrualnych
Lecz zanim to się stanie
Wracają znowu zdrapki
Sztuczki jak świat stare
By wkurzyć nie bez racji
Klienta świadomego
Bo taki zawsze myśli
Z życia oszczędnego
Przyjdą z Allegro przesyłki


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rząd

Nowe opatrunki na stare rany
Wystarczą tylko na rok
Potem wystąpią pewnie zmiany
Nowi lekarze określą pacjenta los


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mordercy

Złośliwi kierowcy zabijają gołębie
Ich krwawe pióra ścielą się na asfalcie
Niech karą dla nich będzie pobyt w piekle
A tam spotkanie ze skrzydlatymi upiorami


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zegarek

Przepraszam bardzo, która godzina
Pyta jakiś przechodzień
Ciekawe co dostał na komunię
Pytanie rodzi się w głowie

Brak zegarka na lewej ręce
Świadczy że dostał laptopa
Jednak wiek gościa mówi też o tym
Jaka komunia to taka moda

Kolejny przechodzień pyta o czas
Nie chce się spóźnić na pociąg
Nagle zegarek stanął i zgasł
Wzbudzając złość nienową

Nakręcony mechanizm z nową energią
Odlicza sekundy minuty godziny
Tryb życia biegnie
Całkiem na serio
Z zegarkiem zegarmistrz jest zawsze szczęśliwy


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Piątek

Ślimak przebiegł mi drogę
co takiego się wydarzyło
że natura obdarzyła to stworzenie
takim galopem

Potem kundelek przemówił po ludzku
jego pańcia osóbka korpulentna
próbowała bez skutku
pieszczocha opamiętać.

Taki bieg wydarzeń
gdzie logiki ani widu ani słychu
sprawił iż wylądowałem na strychu

Robiąc porządki opatulony kurzem
zaprzyjaźniłem się z pająkami
pokazały gdzie leżą porzucone
stare książki z obrazami

Poprzez ramy olśniewa „Paryż nocą"
obraz odrestaurowany
Leonard Julian w pełni nową mocą

Gdy kończył się ten piątek
zanosząc się cykadami
złapałem się na jednym
tęsknię za ruskimi pierogami

Za tydzień kolejny piątek
czas czekania czas olśnienia
w sobotę w barku będzie porządek
w niedzielę zaś poniedziałek poczeka


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Konserwa

Budują nowe domy mieszkalne
kosztem miejskiej zieleni
znikają płuca naturalne
naszej Matki Ziemi

Oddychać powietrzem się nie da
smród jest bardzo brzydki
słońce zaświeci tylko w telewizji
w cieniu zaś brak logiki

Pojawia się jednak myśl niezmiennie
gdy wychodzę na świat
czuję się jak w konserwie
a horyzontu brak


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ziewający

Chodzą ziewający w sobotę ulicami
Do niczego niepodobni – wszyscy tacy sami
W myślach ziewak ma jedno dotrzeć do wieczora
Ujrzeć jak meksykanin wygrywa „Voice of Poland"
Na nic deszcze, burze, pogrzeby i wesela
Odwołany festyn, prognozy przedwyborcze
Bimbać na niedzielę mówiąc nieskromnie
Nawet Noc Muzeów przeziewał przy grochówce
Zacne panie w strojach jedynie zlustrował
Z zimnymi ziewakami walnął po lufce
Chcieli w ten sposób ze śmiechu skonać
Nic takiego się jednak nie zdarzyło
Kiszone ogórki z atrapy zzieleniały
Ziewakom wszystko się pokiełbasiło
Gdy wredni Husyci na miasto najechali
Rozdziawione mieli usta jak na ziewaków przystało
Epoki się zmieszały drzewiej tak bywało
Z rozbawieniem widziałem ich reakcje łańcuchowe
Na wieść o tym że Zagłębie jest już pierwszoligowe
Tak minął ten pamiętny weekend
Z oszustami energii w tle
Z korektami faktur
Zawyżonych cen
Ziewająco zawsze będzie
Niezależnie od pogody
Jak dogodzić takim stanom
Ziewaniem dla ochoty


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Egotupet

Każdy ma swoje Westerplatte
Przez ludzi dla których
Czynienie dobra jest podejrzane
Knują spiski z natury

Gdy na inteligencji horyzoncie
Pojawią się skarby z koryta
Górę biorą ciemne moce
I rodzi się zwykła świnia

Dlatego w dobie zależności
Gdzie arogancja jest w cenie
Rozwiązanie jest najprostsze
Chóralne przewietrzenie


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zło

Jakiż to musi być nieszczęśliwy człowiek
Co ćpa by poczuć się lepiej na zdrowie?
Chemiczne produkty rodzą doznania
Świat rzeczywisty jest nie do poznania
Zło w czystej postaci w parze z agresją
W narkotycznym zwidzie jest nie do powstrzymania
Spokój nie pomoże
Wtedy trzeba drania
Spacyfikować z siłą nieziemską
Taką nauczkę odczuje boleśnie
Czy wyciągnie wnioski na przyszłość
Gdy jeszcze raz do tej samej rzeki wejdzie
Niech głębia pochłonie go w nicość


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pan Jacek

Pan Jacek Cygan pisze wciąż wspaniale
Dla wszystkich, bo taki już jest
Dostarcza wzruszeń dla dużych i małych
Kreator poezji na każdy sens


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To On

Gdy mieszkańców ogarnia 3 faza snu
On połyka już mrok
Nie ważne czy jest ciepło czy mróz
Zawsze czujemy łupu woń
Rączek uczciwą pracą nie zabrudzi
Rodziców oszuka co dzień
Ze złej drogi nie zawróci
I łże jeszcze jak pies
Wiem kim jesteś mówiąc szczerze
Opinie na szyi już masz
A jakie? Są dosyć nie świeże
Zmień się człowieku póki czas

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Trafiony

Jak strzałą amora
Prosto w serce trafiony
Organizm reaguje objawem transowym
Wtedy nawet jaskra nie przeszkodzi
Ujrzeć za zasłoną
Niczym strzelec wyborowy
Tą jedyną upragnioną

Gdy ofiara ugodzona
Wpadła już po uszy
To jak miętą przez rumianek
Zakochanie do łez wzruszy


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

„W grudniowy dzień"


Dworzec odbiera już dziwne sygnały
Zwrotnica przestawia już tory
Przyjeżdża pociąg na kurs stały
Przywozi trochę historii

Peron jest pełen chętnych
Na podróż w wiadomym celu
Żaden z nich nie jest tak święty
Grzeszą codziennie jak wielu

W przedziałach czeka niecierpliwość
Troska spłynęła w WC
W przeszłość została gdzieś miłość
Rozdzieliły się dusze dwie

Pasażer na gapę czeka i czeka
Na upragnioną stację
Konduktor go jednak łapie
Wymierza mu srogą karę

Gong megafonu jak intro
Przeszywa peronowy tłum
Ostatni ludzie z zadyszką
Wpadają w ciżby rój

W końcu tabor wjeżdża na stację
Doczekał się swojej pory
Połknął wszystkich i odjechał na zawsze
Tam gdzie śpiewają piękne semafory


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pod choinkę


Magicznych chwil w ten świąteczny okres
By pod choinką lśnił karp z mokrym nosem
By kolędnicy spijając napój cierpki
Przybieżeli do stajenki uśmiechnięci
By dekoder wspomnień przy sercach wielu
Wysyłał moc do świata rodząc stos prezentów
W igłach świerku

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Niedzielny spacer


Idzie pani z pieskiem z uśmiechem na twarzy
Z okien kłótnia małżeńska w powietrzu się marzę
Co krok ludzkie śmieci, rozbita butelka wina
Niedziela się kończy w poniedziałek wbija klina

Słońce z deszczem chmurami wiatr mieszają
Codzienne śniadanie nasz chleb powszedni
W sklepach ceny raz rosną a raz spadają
W powietrzu czuć każdy gust przyziemny

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OBSERWACJE
 
W przychodni w recepcji
od rana chorych tłum
Na targowisku miejskim
jak zawsze spory ruch
Odwieczni bezrobotni
okupują skwer,przy zakupach w portfelu
pieniędzy co raz mniej

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 CZAS SZYBKO PŁYNIE
 
...a w gwiazdozbiorze wszystkie dane zapisane
akcja jest wartka i tak jak w kinie
prawdy ekranu niesłychane
 
Dr. House lub Na Dobre i Na Złe
Ostry Dyżur czy Lekarze
medyczny szum jakiś serial mi wskaże

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
POPISY

Wszyscy gdzieś się spieszą
zakonnice do kościoła
harleyowcy na zlot
szweje do koszar
elektrycy pod prąd
Każdy ma czas
Szachiści na ruch
tenisista na gem
myśliwy na łów
marzyciel na sen
Z ukosa widać
likwidatorzy niszczą spółki
kasjerka chce do domu iść
murarze wznoszą nowe murki
a mi chce się po prostu ...pić :D.
Szachy
Na szachownicy spory ruch
gra toczy się o pewną stawkę
gracze skupieni, mają słuch
stępiony w tej cichej walce.
Szach czy mat-Królową zbić
uciec koniem na wolne pole
figury przesuwa doświadczony goniec
komplikując obraz gry.
Kibice na ławkach,obserwują mecz
gracze uwijają się w ukropie
miejska atrakcja dla obywateli jest
nie tylko na urlopie.
 
***
Nowe rozdanie przejęło władzę
przegrani pójdą wnet do spowiedzi
dostaną tam klapsa i za karę
będą na pewno wierni niewierni.
Jesteśmy mistrzami niskich frekwencji
zmęczeni obietnicami
automatycznie praktycznie bierni
przyzwyczajeni POPISami
 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

TEATR
sł. Piotr Misikiewicz, muz. Grzegorz Ciechowski

W końcu nowy spektakl
To premiera - będzie duży szum
Widownia już czeka
Na odtwórców jakże ważnych ról
Treść sztuki nie nowa
Znana jest od wielu, wielu lat
O krzyżu jest mowa
Gdzie ma być, gdzie wisieć, gdzie ma stać.

Teatr to jest przekrój ludzkich dusz
Kreacja ma zawsze jakiś sens
Czasem bawi albo sprawi ból
Koi lęk

Widz to taki gość
O guście wyrafinowano-smakowym
Gdy usypia to to przynosi straty, straty
Człowiek do kultury lgnie i wie
Ta obdarzy go uczuciem barw
Oryginalność to jak w życiu tlen
Order nada morze braw
morze braw

Teatr ludzkich dusz
Teatr dusz
Teatr ludzkich dusz
Teatr dusz

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

SYLWIA PLATT
sł. Piotr Misikiewicz

Gdy słowa rzucone na bruk
Odbiją się głośnym echem
Kto je usłyszy przystanie
Na duchu się szybko podniesie
Kaskada myśli w przestworzach gdzieś płynie
By później po latach przypomnieć się
Ogół ludzki pokiwa w zadumie
Ogłosi co dla nas istotne jest
Emocje wpisane na kartach historii
Pokażą bunt i wolności smak
Ocena w czynach będzie w istocie
Latarnią, kierunkiem, drogą dla mas
Węzeł przyjaźni czasem też pęka
Wchłania go system rodzinny na wznak
Czas wciąż płynie i nie zaczeka
Na zamówienie sprzed wielu lat
Wszystkie skrajności od prawa do lewa
W piekle czy w niebie to chwasty i plew
Gdy w oczkach rosołu makaron się zmiesza
W zapachu domowym czuć zmian szmer.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

KARAOKE PUNKROCKOWE

 

Przed Wami, moja jakże radosna twórczość do utworów angielskojęzycznych zagranicznych kapel punkrockowych. I nie są tłumaczeniami. To prawdziwe historie.

 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

 

THE EXPLOITED „Wielkie kłamstwa" Coryg: „Fuckin Liar" z płyty „Fuck the system"

 

Zaskoczeni pracownicy na tablicy widzą ogłoszenie

Przeczytają, że ich prezes chce spotkanie tuż po obiedzie

                Kłamstwa, znów usłyszą kłamstwa

                Kłamstwa, wielkie kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa

Każdy miał domysłów lecz nikt nie chciał o tym mówić głośno

Wersji było bardzo dużo a czas mijał wolno

                Kłamstwa…

A klakierzy od prezesa omijali kumpli wielki lukiem

                Kłamstwa…

Gdy zebranie się zaczęło ludzie mają portki pełne strachu

Prezes uspokaja wszystkich „ będzie dobrze, jest kontrakt na zachód"

                Kłamstwa – popłynęły kłamstwa

                Kłamstwa – wielkie kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa

„Kryzys jest ogromny acz wypłata będzie na pewno o czasie

Unikniemy także zwolnień" a pod nosem mruknął że na razie

Kłamca x 11

 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

 

RAMONES „Tami" Coryg: „Grummy Stuff", „Animal Boy"

 

Mały jest ma czarną sierść

Przychodzi do mnie dzień w dzień

Od Gumisia wabi się

                Tami x12 przyszedł już

                Tami x 12 przyszedł znów

Warczy jak coś jest nie tak

Szczeka by powiedzieć że

Jak mu mija pieski dzień

                Tami x12 przyszedł już

                Tami x12 przyszedł znow

Samiec gdy dorasta to

Potrzeby ma jak mało kto

Zje za dwóch by być zdrów

                Tami x12 przyszedł już

                Tami x12 przyszedł znów

Warto o tym wiedzieć że

Jak rozmawiać trzeba z psem

On uczucia także ma

Identyczne jak każdy z nas

Teraz gdy grzecznie śpi

Wzdycha pewnie o czymś śni

Suczek w bród, w brzuszku miód

                Tami x12 przyszedł znów

                Tami x4 drapie już do mych drzwi

                Przyszedł znów

 

tami (szerokość: 375 / wysokość: 250)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

„Wielki As" Coryg: „Pretty My" z płyty „Americana", THE OFFSPRING

 

Wybudowałem już wygodny domek z braw

Wbrew pozorom to wcale nie jest żart

Nazwałem go po prostu –„Biały Miś"

Z pierwszą klientką zagoszczę jeszcze dziś

 

                Jestem As, naprawdę wielki As

                Dookoła mnie już jest panienek las

                Jestem As, Wielki As

                Mieszkam tu w domku z braw

                Tak – jestem As, naprawdę wielkie As

                I dookoła mnie już jest panienek las

                Choć to dziwne ale prawdziwe

                Hej, hej a to ci jest fart

 

30-ki, 40-ki – no taki mam już gust

Zaliczam każdą z nich, jurny ze mnie zuch

Żaden kosz mnie wcale nie przeraża

Kolejną okazję wdziękiem swym zarażam

 

                Jestem…

 

Nowe szeregi chętnych wciąż rosną

Zimą, latem, jesienią czy wiosną

Jest fenomen godny geniusza

Kolejna okazja wnet mnie rozrusza

 

                Jestem … - panienek las

 

Choć to dziwne ale prawdziwe

Niewiarygodne i niemożliwe

W tym domku nic się nie dzieje niby

Hej, hej a to ci jest fart

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

„RELAKS" – utwór własny

 

I

Przychodzi w życiu zawsze taka chwila

Trzeba choć trochę zwolnić

Popatrzeć z dystansem jak wszystko przemija

Rachunek sumienia zrobić

 

II

Trzeba mieć w końcu swoją ławeczkę

Wygodnie się na niej ułożyć

Zaczerpnąć świeżego powietrza a potem

Nóżkę na nóżkę założyć

 

III

Mijają się ludzie, idą, przechodząc

Odchodzą nie raz na zawsze

Więc usiądź człowieku, trzeba odpocząć

Pomyśl o zdrowiu choć czasem

 

Relaks, relaks, precz udary

Precz wylewy i zawały

Relaks to dobre samopoczucie

Zdrowa dusza się hartuje

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

„PROTEST 2012" – utwór własny

 

Jakie to jest wszystko policzone

Co kadencję wybieramy czyjąś stronę

Raz prawą, raz lewą

Środek przyczepi się do każdego

 

Jednym styropian po nocach się marzy

Drudzy planują gierkowskie czasy

Talibowie chcą dojść do władzy

Nikt nie jest bez skazy

 

            Kto napisze taki rozdział

            By normalność mogła trwać

            W epilogu trzeba poznać

            Jak kochamy własny kraj

 

Społeczeństwo samo nie wie

Jak odważnie mieć dziś zdanie

Może nowe pokolenie

Da początek zmianom

 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

 

„TRUNEK" (na melodię „Can't Seem To Make You Mine" GARBAGE

 

Bez wyobraźni zginie plan

Warto o tym wiedzieć gdy

Tworzy się w głowie pewien stan

Z euforią jest na ty

 

Marzenia spełniam od szkolnych lat

Dobrze jest mi z tym

Nie zamieniam się w stary wrak

Płynę po nadziei świt

 

Zawsze się znajdzie jakiś wróg

Co podłożyć świnię chce

Unik, kłamstwo, prawdy ruch

Tak walczy się ze złem

 

Plecak życia trzeszczał w szwach

W błocie grzęzłem by

W takim miejscu paść na twarz

Ziemi czułem rytm

Wysechł bród a razem z nim

Przyszła nowa moc

Dezodorant sprawnie prysł

Czuć przyszłości woń

 

Zawsze ego mocne jest

Czujne z dnia na dzień

Gdy wypełnię z życia test

Trunek wzniesie pieśń

Trunek wzniesie pieśń

Trunek wzniesie pieśń

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

„ARCHIWUM X" (na melodię „fuck the pavement" GARBAGE

 

Jak trudno jest pokonać banał

Gdy rządzi się on przepisami

Nie wystarczy tylko zapał

Gdy prawo współgra z banałami

Ambicja to jest taka cecha

Obecnie jest już na wymarciu

Złośliwość ludzka tylko czeka

Na hamulce w kontrnatarciu

 

            Od człowieka do człowieka

            Prowadzi ścieżka mediatorów

            Od urzędu do urzędu

            Rośnie Archiwum X

Różnych sporów

 

Jajko mądrzejsze jest od kury

Przysłowie stare jest jak świat

Niekiedy kura zdziobie jajko

Jajko nie ma żadnych szans

 

            Od człowieka do człowieka

            Prowadzi ściezka mediatorów

            Od urzędu do urzędu

            Rośnie Archiwum X różnych sporów

            Rośnie Archiwum X ludzkich sporów

            Rośnie Archiwum X różnych sporów

            Rośnie Archiwum X ludzkich sporów

            Rośnie Archiwum X różnych sporów

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


''Teatr'' muz. G.C. SŁ. P.M.


Ludzie,ale spektakl !
To premiera robi duży szum
Widownia już czeka na odtwórców
jakże ważnych ról
 
Treść sztuki nie nowa
Znana już od wielu wielu lat
O miłości mowa
Czy,czy nas na nią stać
 
Ref.
Teatr to jest przekrój ludzkich dusz
Każda rola ma tu jakiś sens
Sprawia radość lub przynosi ból
Ukoi lęk
 
Teatralny widz
Gość o guście bardzo wyostrzonym
Zachwyt wzbudza w nim pęd do nie pokory
spory
 
Ref.
 
Teatr ...
 
W życiu nie raz tak się zdarza
W kompromisy trzeba grać
Tak jak mówi stara naga prawda
O miłość trzeba dbać,trzeba dbać
O miłość trzeba dbać,trzeba dbać...

Zapisz Zapisz
serwis jest częścią portalu miejskiego www.chojnow.eu przygotowanego przez MEDIART (w CMS) © przy współudziale Urzędu Miejskiego w Chojnowie